poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 4, czyli nareszcie mam chwilę luzu.





Rozdział 4
Przez resztę popołudnia nie mogę zapomnieć o ostatnich słowach Chase'a. Mam jakieś dziwne przeczucie, że mają one dla mnie bardzo istotne znaczenie. Wreszcie nadchodzi czas na kolację. Idę w kierunku stołówki (przynajmniej tak mi się wydaje, bo moja orientacja w terenie jak zwykle szwankuje), gdy czuję czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Zanim zdążę pomyśleć odruchy biorą nade mną górę i Chase ląduje na podłodze.
 -Mogłabyś łaskawie przestać mnie obijać?-mówi z wyrzutem.
 -To twoja wina. Prosiłam Cię, żebyś się do mnie tak nie podkradał-wzruszam ramionami.
 -Aha, czyli to moja wina, że chciałem powiedzieć ci, że idziesz w złą stronę?
 -Mogłeś, nie wiem, krzyknąć czy co...
 -Mogłem. Ciekawe co byś zrobiła jakbym się tak wydarł tuż za tobą? Pewnie też bym trochę polatał-wydaje mi się, że jest lekko rozbawiony.-Powiedz mi, dlaczego tak nerwowo reagujesz?
 -Przez ostatnie czternaście lat prosto ze szkoły wracałam do laboratoriów, a tam robili sobie na mnie eksperymenty i od czasu do czasu sprawdzali moją czujność. W jaki sposób? Na przykład ktoś się do mnie podkradał od tyłu i, jeżeli go od razu nie położyłam, byłam rażona prądem. Taki impuls, który boli, ale nie robi ci krzywdy. Musiałabym czujna. W jeden dzień się tego nie oduczę-spoglądam na chłopaka, który patrzy na mnie z mieszanką podziwu i zdumienia.-No co?-pytam.
 -Nic... tylko, jesteś taka młoda, a spotkało cię tyle złych rzeczy. A co na to twoi rodzice?
 -To oni mnie tam oddali, więc pewnie nic.-odpowiadam z udawaną obojętnością.-Rok temu zginęli w wypadku. A tak w ogóle to... ja młoda? Przypomnij sobie, że już dwa i pół raza skopałam ci tyłek.
 -Dwa i pół?
 -Pamiętaj, że nie wiedziałam, że w pistolecie były ślepaki...
 -A no właśnie, wisisz mi za to przysługę...
 -Hahaha... Bardzo śmieszne. Pamiętaj, że uczestniczyłeś w strzelaniu we mnie strzałkami usypiającymi i związaniu. Myślę, że jesteśmy kwita.
 -Taa... Może i masz trochę racji, ale i tak jesteś mi winna przysługę.
 -Tak? Niby za co?
 -Za ciągłe obijanie mnie! Zresztą, nie przeprosiłaś mnie za próbę postrzelenia.
 -Ja mam CIĘ przepraszać?-specjalnie podkreślam wyraz "cię".-Jeżeli tak, to ty również powinieneś mnie przeprosić.
 -Niech ci będzie. Przepraszam.-mówi niechętnie-Teraz, ty.
 -Ok. Przepraszam. Ale jeśli mam cię już nie obijać, to nie możesz się do mnie skradać.
 -Dobra, obiecuję-wyciąga do mnie rękę na znak zgody.
Chwytam jego rękę i spoglądam mu prosto w oczy. Wtedy mój świat zatrzymuje się. Widzę tylko jego zielone oczy, czuję nasze złączone dłonie i ten jego przepiękny zapach. Nie wiem co jeszcze tak pachnie, ale wiem, że ten zapach kojarzy mi się z poczuciem bezpieczeństwa.
Po chwili wracam do rzeczywistości i szybko zabieram dłoń. Odwracam się do Chase'a bokiem, żeby nie widział moich rumieńców. Przerzucam swoje krótkie blond włosy do przodu i w tej chwili jestem wdzięczna Bogu za to, że nie zgodziłam się na propozycję Grega, żeby ściąć sobie włosy tak, żeby sięgały do uszu. Na szczęście włosy zasłaniają mi policzki.
Resztę drogi przebywamy w milczeniu. Mam nadzieję, że moja mina nie zdradza mojego zakłopotania, bo po minie Chase'a nie mogę niczego stwierdzić. Moje rozmyślania przerywają drzwi stołówki, które otwierają mi się prosto przed nosem. Chwieję się i już mam zderzyć się z podłożem, gdy czuję jak jakieś silne ramiona obejmują mnie nie pozwalając upaść. Czuję znajomy słodki zapach.
 -Dziękuję Chas...
 -Cała przyjemność po mojej stronie-mówi chłopak, bardzo podobny do Chase'a.
 -A ty kim jesteś?-pytam wyplątując się z ramion mojego wybawcy.
 -Rebeko, poznaj mojego starszego brata Charliego. Charlie to jest Rebeka.
 -Bardzo miło mi cię poznać-mówi chłopak podając mi rękę.
 -Mnie ciebie również-odpowiadam ściskając rękę Charliego.
 -Zapraszam do środka-mówi przepuszczając mnie w drzwiach. Widzę jak Chase śmiejąc się bezgłośnie przewraca oczami.
Wchodzimy do stołówki i chłopaki prowadzą mnie do stolika, przez którym siedzą już Traviss i Natalia.
 - Widzę, że poznałaś już Charliego-mówi mój wuj.
 -Tak miałam tę przyjemność-odpowiadam uśmiechając się do niego.
 -To może skoczymy wziąć coś do jedzenia, a potem do was dołączymy. Co ty na to Rebeko?-mówi Chase.
 -Ok.-odpowiadam.
 -Weź mi to co zwykle, Braciszku.-woła za nami Charlie.
Idziemy ku długiej kolejce prowadzącej bodajże do bufetu.
 -Nie mówiłeś, że masz brata-zagajam.
 -Bo nie pytałaś.
 -A skąd miałam wiedzieć, że miałam pytać? A tak w ogóle to przecież opowiedziałeś mi całą historię o rodzinach zastępczych i ucieczce, a ani razu nie wspomniałeś o bracie. Jak to możliwe? Czyżbyś zapomniał o jedynej, żyjącej, bliskiej ci osobie?-pytam ledwo powstrzymując śmiech.
 -No... Tak jakby-mówi lekko się czerwieniąc.
 -Tak jakby?
 Cała ta historia była prawdziwa, tylko że przez cały czas towarzyszył mi Charlie
 -Czyli naprawdę o nim zapomniałeś-wybucham śmiechem i przez chwilę nie potrafię się opanować. Chase dołącza do mnie i również wybucha śmiechem. Śmiejemy się tak długo, aż kilka ludzi przystaje, żeby się na nas pogapić. Gdy już się opanujemy wkraczamy do kolejki. Kiedy z pełnymi tacami wracamy do stolika odczuwam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Przystaję i patrzę się dookoła, lecz nikogo nie dostrzegam. Idę dalej, ale to przeczucie nie daje mi spokoju, więc rozglądam się jeszcze raz. Tym razem dostrzegam faceta, który wcześniej groził mi nożem. Jak mu było na imię... Carlos? Tak, więc widzę jak wbija we mnie nienawistne spojrzenie. Nasze oczy na chwilę się spotykają, lecz ja szybko odwracam wzrok. Od razu ruszam do stolika i siadam obok  Charliego, naprzeciw Natalii, obok, której usiadł Chase. Traviss patrzy na nas ze szczytu stołu.
 -Co cię tak rozśmieszyło, tam przy bufecie?-pyta starszy z braci, a młodszy patrzy na mnie znacząco.
 -Yyy... Ja...
 -Rebeka poprosiła mnie, żebym zaśpiewał, a potem ta żmija zaczęła się ze mnie nabijać!-łaga jak z nut Chase.
 -Ja żmija? I kto to mówi? To ty cały czas się do mnie podkradasz próbując przyprawić mnie o zawał!-protestuję udając obrażoną.
 -Tak? A kto mnie potem obija?-oponuje Chase próbując opanować śmiech.
 -Zachowujesz się jak baba-śmieję się z niego.
 -Zaczynam bać się was obojga-stwierdza Charlie, a Natalia i Traviss dziwnie na nas spoglądają na co ja i Chase reagujemy jeszcze głośniejszym, nieopanowanym śmiechem.
Gdy w końcu udaje nam się opanować zjadamy kolację, po czym wychodzimy ze stołówki. Jest już ciemno i Chase upiera się, żeby odprowadzić mnie do mojego domku. Już mamy odejść, gdy odzywa się Natali.
 -Jakbyś mnie potrzebowała, tu masz mój numer-mówi podając mi małą karteczkę z  numerem.
 -Jasne. Wielkie dzięki-mówię uśmiechając się do dziewczyny.-Dobranoc-tym razem zwracam się do Travissa i kobiety.
 -Dobranoc Rebeko-odpowiada Traviss, a Natalia kiwa mi głową.
 -Choć Beko-woła mnie Chase.
 -Już idę.
Resztę drogi przebywamy w milczeniu, ale tym razem ta cisza mi nie przeszkadza. Gdy docieramy na werandę mojego domu odwracam się by wejść do środka.
 -Dobranoc-mówi Chase na pożegnanie.
 -Dobranoc Chase-podoba mi się brzmienie jego imienia w moich ustach.
Gdy wchodzę i odwracam się, żeby zamknąć drzwi widzę Chase'a patrzącego w moją stronę. Kolejne czynności wykonuję automatycznie, a gdy kładę się do łóżka uświadamiam sobie jak jestem zmęczona. Jedyne co udaje mi się pomyśleć przed snem, to że nie pamiętam kiedy śmiałam się tak dużo jak dziś. Być może nareszcie znalazłam swoje miejsce.



Wow. Rozpisałam się trochę, ale siedziałam nad tym przez cały weekend. Wydaje mi się, że jest to fajny rozdział, ale czekam na wasze opinie;)



4 komentarze:

  1. Dobrze się czyta. Ciekawe co dalej. Finis coronat opus.
    PS
    Trochę mało opcji w tej ankiecie. Jest czarne, czarne i białe, a nie ma nic pośredniego (szarość ma wiele odcieni). Jeśli nie ma odpowiednio szerokiego wyboru, to raczej trudno głosować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Masz rację, ale nie miałam pomysłu na inne punkty. Może Ty mi coś doradzisz?

      Usuń
  2. Bardzo dobrze się to czyta! Niby przypomina pewne znane mi już książki,ale jednak jest w pełni oryginalne i jedyne w swoim rodzaju! Brawo za pomysłowość oraz bogactwo językowe;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja mogłam wcześniej tu nie trafić? Zazwyczaj nie lubię takich opowiadań (z nutką fantastyki), ale teraz widzę, co tracę nie czytając ich.
    Pozdram. Martuś.
    PS: Nie obraź się, ale dopiero jutro wezmę się za resztę.

    OdpowiedzUsuń